Zełenski przesyła krótką wiadomość do Nawrockiego. Polska prezydent zaproszony na Ukrainę

Wołodymyr Zełenski wykonał gest, na który z niecierpliwością czekali zarówno krytycy, jak i zwolennicy dialogu w Warszawie. Prezydent Ukrainy publicznie zaprosił Karola Nawrockiego do odwiedzenia Kijowa, dodając dyplomatyczne „piłka po waszej stronie”, co wywołuje pytania o dalszy kierunek stosunków polsko-ukraińskich. Kto pierwszy wyznaczy datę wizyty i jaki będzie tego polityczny wymiar? Szybka odpowiedź wydaje się nieunikniona, a stawka jest dużo wyższa niż tylko protokolarne zdjęcie na schodach Pałacu Maryńskiego.

Kulisy zaproszenia: grzeczność a polityczna gra

8 grudnia Wołodymyr Zełenski ogłosił, że zaprosił prezydenta Polski Karola Nawrockiego na wizytę na Ukrainę. Jednocześnie zaznaczył, że jest gotów odwiedzić Polskę – „jeśli otrzyma zaproszenie”. Choć na pierwszy rzut oka może to wydawać się standardową wymianą kurtuazyjnych gestów, w polityce rzadko coś ogranicza się do samej grzeczności.

Zamiast tego Kijów wysyła jasny sygnał dobrej woli oraz otwartości na dialog, jednocześnie przypominając Warszawie o konieczności podjęcia konkretnego kroku. Należy pamiętać, że relacje między oboma krajami przechodzą obecnie przez wyczulony okres, w którym każde słowo liderów może być odebrane jako wskazanie dalszego kursu politycznego.

Od momentu objęcia urzędu w sierpniu prezydent Nawrocki kontaktował się z Zełenskim wyłącznie telefonicznie i nie odwiedził Kijowa osobiście. Brak takiej wizyty stał się tematem rozmów eksperckich i interpretowany był jako objaw ochłodzenia stosunków. W tym świetle otwarte zaproszenie z prośbą o ustalenie daty nabiera znacznie głębszego znaczenia – symbolicznie podkreśla oczekiwanie Ukrainy na fizyczne potwierdzenie zaangażowania Polski oraz wskazuje, że teraz inicjatywa powinna należeć do Warszawy.

Kluczowe wypowiedzi, których nie sposób zignorować

W swoim wystąpieniu Zełenski wypowiedział słowa, które mogą przesądzić o dynamice nadchodzących wydarzeń:

„Jeśli chodzi o prezydenta Polski, z przyjemnością bym się z nim spotkał. Zaprosiłem go i powiedziałem: proszę wybrać dowolną datę. Jakąkolwiek datę wybierzecie, ja z przyjemnością się spotkam. (…) Potrzebuję daty i wtedy, jeśli prezydent (Nawrocki) – oficjalnie lub nieoficjalnie, jak zechce – zaprosi i zaproponuje termin, oczywiście przyjadę z oficjalną wizytą do Polski. To dla mnie ważne.”

To wyraźny sygnał w nowym tonie po tygodniach dystansu i napięć. W tle tej deklaracji pojawia się też wcześniejsza wypowiedź ministra Marcina Przydacza z 27 października: „Jeśli prezydent Zełenski chce zobaczyć Karola Nawrockiego, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wsiadł w pociąg i przyjechał do Warszawy”. Teraz Kijów zdaje się przejmować tę inicjatywę, proponując otwartość na wizytę oraz gotowość do rewizyty. Informacje o zaproszeniu podawały m.in. TVN24, RMF FM i Onet, a cytat Przydacza wraca do rozmów niczym bumerang.

Co dalej? Polityczny kalkulator i mały „smaczek”

Jeśli Polska wskaże konkretną datę, możemy mówić o znaczącym ociepleniu relacji w szybkim tempie. Jeśli jednak Warszawa zwleka, narracja „zapraszaliśmy, czekamy” pozostanie w rękach Ukrainy, wzmacniając jej pozycję dyplomatyczną.

W gruncie rzeczy nie chodzi tu wyłącznie o symboliczny gest, lecz przede wszystkim o strategiczną koordynację wsparcia wojskowego, bezpieczeństwo graniczne i ton relacji dwustronnych w bardzo wymagającym roku dla Zachodu. Według medialnych doniesień z października w Pałacu Prezydenckim długo brakowało entuzjazmu wobec wizyty w Kijowie; teraz jednak przyszedł polityczny pretekst, by zakończyć zwłokę bez utraty twarzy.

Tu właśnie pojawia się swoisty „smaczek”: skoro Zełenski dał „dowolną datę”, kalendarz w Warszawie stał się najgorętszym dokumentem w państwie. Pozostaje pytanie, czy najpierw dojdzie do wizyty Nawrockiego w Kijowie, czy bezpośrednio zobaczymy elegancką zagrywkę rewizyjną – zaproszenie Zełenskiego do Warszawy, być może jeszcze przed świętami. Bez względu na to, która opcja zwycięży, najważniejsze jest, aby polityczna rozgrywka nie przerodziła się w dyplomatyczną grę w ciuciubabkę.