Tragiczna śmierć strażaka z Podkarpacia. Osierocił trzy córeczki

Paweł Stasiowski, mieszkaniec Grudnej Dolnej na Podkarpaciu, całe swoje życie poświęcił służbie innym. Był strażakiem ochotnikiem, ratownikiem, dobrym sąsiadem i przyjacielem. Zawsze gotowy, by nieść pomoc – niezależnie od dnia i godziny. Niestety, w trakcie wykonywania prac przy swoim domu doszło do tragicznego wypadku, w którym stracił życie

Tragiczny wypadek, który zmienił życie całej rodziny

Paweł Stasiowski zginął w tragicznym wypadku podczas prac przy domu. Mimo szybkiej akcji ratunkowej i transportu śmigłowcem do szpitala, gdzie lekarze walczyli o jego życie przez wiele godzin, mężczyzna nie przeżył. Miał zaledwie 37 lat

Osierocił trzy małe córeczki

Po Pawle pozostała żona oraz ich trzy córki. Rodzina nie tylko straciła ukochanego męża i ojca, lecz także jedynego żywiciela domu. Ta dramatyczna sytuacja wzbudziła ogromne współczucie i solidarność wśród przyjaciół, sąsiadów i całej lokalnej społeczności.

Całe życie służył innym – teraz jego rodzina potrzebuje wsparcia

Paweł przez lata działał w Ochotniczej Straży Pożarnej w Grudnej Dolnej. Był jednym z tych druhów, którzy zawsze odbierali telefon, niezależnie od pory dnia czy nocy. Prowadził Młodzieżową Drużynę Pożarniczą, ucząc młodych nie tylko jak działać w akcji, ale przede wszystkim jak być człowiekiem. Poza tym aktywnie działał w Ochotniczej Grupie Poszukiwawczo-Ratowniczej, podejmując akcje ratunkowe i poszukiwawcze tam, gdzie inni tracili nadzieję.

Wspólnota rusza z pomocą – zbiórka dla rodziny Pawła

Przyjaciele rodziny zorganizowali zbiórkę, która odbywa się za zgodą i w porozumieniu z żoną Pawła. Zebrane środki mają pomagać rodzinie w codziennych wydatkach, takich jak opłacenie rachunków, edukacja córek, zakup niezbędnych artykułów, a także wsparcie w trudnym okresie żałoby. Do tej pory udało się zgromadzić ponad 40 tysięcy złotych, a celem jest 100 tysięcy złotych

Nie jest sama. Społeczność otwiera serca i pomaga

Po śmierci Pawła lokalna społeczność nie pozostawiła rodziny bez wsparcia. Strażacy, sąsiedzi, znajomi – wszyscy ruszyli z pomocą. Teraz każdy z nas może włączyć się w pomoc – nawet symboliczna wpłata, udostępnienie zbiórki lub słowo otuchy ma ogromne znaczenie.

Nie było w nim cienia pokazówki, robił to z serca – wspominają przyjaciele.