To oni mają odpowiadać za akt dywersji we wschodniej Polsce. Powiedziano wprost

16 listopada 2025 roku na odcinku kolejowym łączącym Warszawę z Lublinem doszło do poważnego incydentu. W okolicy miejscowości Mika maszynista zauważył uszkodzony fragment torowiska[1]. Natychmiast zgłoszono to odpowiednim służbom, które szybko pojawiły się na miejscu zdarzenia.

Potwierdzenie aktu dywersji przez premiera

Premier Donald Tusk potwierdził, że niedzielne uszkodzenie torów na odcinku Warszawa–Lublin było efektem celowego działania[1]. W poniedziałek 17 listopada szef rządu poinformował w mediach społecznościowych, że doszło do aktu dywersji, a eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy[2]. Maszynista przejeżdżającego tam pociągu zauważył niepokojące nieprawidłowości w torowisku i natychmiast zgłosił je dyspozytorowi[1].

Premier zaznaczył, że na szczęście nie doszło do tragedii, ale sprawa jest bardzo poważna[1]. Podkreślił, że wysadzenie toru kolejowego to bezprecedensowy akt dywersji wymierzony w bezpieczeństwo państwa polskiego i jego obywateli[3].

obrazek

Zakres incydentu i drugie uszkodzenie

Według wstępnych ocen, eksplozja miała na celu wysadzenie pociągu na trasie Warszawa–Dęblin, którą służby wykorzystują do przewozu uzbrojenia na Ukrainę[1]. Na miejscu od rana pracowali policjanci, prokuratorzy oraz wyspecjalizowane zespoły techniczne[1]. Eksperci analizując miejsce zdarzenia zauważyli ślady detonacji i wskazywali na działanie kierunkowego materiału wybuchowego o ograniczonym zasięgu[5].

Premier przekazał, że na tej samej trasie, bliżej Lublina, stwierdzono kolejne uszkodzenie infrastruktury kolejowej[1]. Ustalane jest, czy zdarzenia są ze sobą powiązane i czy mogły być elementem szerszej działalności sabotażowej[3].

Zaangażowanie służb i wzmocnienie bezpieczeństwa

W działania zaangażowane są m.in. Wojska Obrony Terytorialnej, w tym 2. lubelska brygada OT i wchodzący w jej skład 25. batalion lekkiej piechoty z Zamościa[3]. Sprawą zajmują się służby, w tym prokuratura, CBŚP oraz ABW[9]. Minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak podkreślił, że prawdopodobieństwo udziału obcych służb w tych działaniach jest wysokie i zapewnił, że sprawcy zostaną postawieni przed sądem w Polsce[9].

Eksperci zwracają uwagę na wybór miejsca ataku — odcinek Warszawa–Lublin, który łączy Rzeszów, ważny punkt logistyczny dla pomocy Ukrainie, z resztą kraju[9]. Celem mogło być zakłócenie dostaw wsparcia dla sąsiada Polski[9].

Kontekst historyczny i przeszłe operacje

Jest to pierwszy taki akt dywersji od 1938 roku[4]. Warto odnotować, że w marcu 2023 r. ABW rozbiła rosyjską siatkę szpiegowską, która monitorowała trasy kolejowe wykorzystywane do transportu pomocy na Ukrainę. Członkowie grupy instalowali kamery i nadajniki GPS na wagonach z pomocą humanitarną[9]. W grudniu 2023 r. Sąd Okręgowy w Lublinie skazał 14 osób za szpiegostwo i działalność w zorganizowanej grupie przestępczej[9].

Opinie eksperckie na temat zamachu

Były szef Agencji Wywiadu wskazuje na możliwy udział zagranicznych służb, w szczególności rosyjskich. Eksperci zwracają uwagę, że tego typu operacja nie mogła być dziełem amatorów, lecz świadczy o profesjonalnym przygotowaniu i wykonaniu. Operacja wskazuje na próbę destabilizacji kluczowej infrastruktury transportowej Polski.

Specjaliści ostrzegają również przed możliwością eskalacji sytuacji, przyjmując, że może to być część szerszej strategii sabotażu. Podkreślają pilną potrzebę inwestycji w nowoczesne systemy zabezpieczające infrastrukturę krytyczną, szczególnie biorąc pod uwagę, że obecne systemy komunikacyjne w kolei są przestarzałe i podatne na przejęcia z zewnątrz.