Biedna Pani Halina zaczęła sprzedawać swoje rzeczy na ulicy – w pobliżu zatrzymał się drogi samochód i wysiadł z niego mężczyzna. A to, co się stało potem, było niewiarygodne…

Pani Halina, skromna starsza kobieta, każdego dnia zasiadała na poboczu ruchliwej ulicy, rozkładając przed sobą różne drobiazgi. Jej emerytura ledwo wystarczała na opłacenie rachunków, a inflacja sprawiła, że życie stało się jeszcze trudniejsze. Żeby dorobić, postanowiła sprzedawać swoje stare rzeczy: ręcznie robione serwetki, książki, bibeloty, a czasem też ubrania, które od lat leżały w szafie. Codziennie liczyła, że ktoś się zatrzyma, kupi coś, a ona będzie miała kilka groszy więcej na jedzenie.

Siedziała tam z pogodą ducha, mimo że życie nie szczędziło jej trudów. Często zastanawiała się, jak długo jeszcze da radę. Zimny wiatr owiewał jej siwe włosy, a ona poprawiała starą chustkę, którą zawsze nosiła na głowie. Właśnie wtedy, gdy myślała, że to kolejny dzień bez żadnej sprzedaży, usłyszała dźwięk zbliżającego się samochodu. Ale nie był to byle jaki samochód – luksusowy, lśniący, jakby prosto z salonu.

Niespodziewany klient

Samochód zatrzymał się tuż obok pani Haliny. Zaskoczona, uniosła głowę, przyglądając się, jak z pojazdu wysiada elegancko ubrany mężczyzna. Jego garnitur lśnił w promieniach słońca, a ciemne okulary sprawiały, że wyglądał jak ktoś z innego świata. Na pewno nie taki, który robi zakupy u starszej pani na ulicy.

– Dzień dobry – odezwał się uprzejmie mężczyzna, patrząc na jej rozłożony towar. – Czy mogę obejrzeć te rzeczy?

Pani Halina kiwnęła głową, nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje. Przez chwilę obserwowała, jak mężczyzna z uwagą przygląda się ręcznie robionym serwetkom, starannie składanemu swetrowi i starym książkom. Wyglądał na kogoś, kto szuka czegoś wyjątkowego.

– Skąd te wszystkie rzeczy? – zapytał, obracając w dłoniach jedną z serwetek.

– To moje prace, proszę pana. Kiedyś dużo robiłam na drutach, a teraz, cóż… – urwała, czując, że nie ma co się nad sobą użalać. – Sprzedaję je, bo emerytura nie wystarcza.

Mężczyzna chwilę milczał, po czym zadał pytanie, które ją zaskoczyło.

– Czy często pani tu siedzi?

– Codziennie, proszę pana – odpowiedziała niepewnie. – To moje jedyne źródło dochodu.

Niewiarygodne wydarzenie

Mężczyzna odłożył serwetkę, a potem wyjął z kieszeni portfel. Pani Halina już spodziewała się, że kupi jedną czy dwie rzeczy, tak jak większość ludzi. Zazwyczaj nikt nie wydawał więcej niż kilka złotych.

Ale to, co zrobił, przerosło jej najśmielsze oczekiwania.

– Ile kosztują wszystkie te rzeczy? – zapytał nagle, a jego pytanie niemal zwaliło ją z nóg.

– Wszystkie? – powtórzyła zaskoczona. – Ale… ja nie wiem… to chyba…

– Powiedzmy… dziesięć tysięcy złotych – rzucił mężczyzna, jakby mówił o czymś zupełnie normalnym.

Pani Halina poczuła, jak łzy napływają jej do oczu. Dziesięć tysięcy złotych? To więcej, niż zarobiłaby w kilka lat sprzedawania tych drobiazgów!

– Ale… proszę pana… to za dużo… – próbowała protestować, jednak mężczyzna już wyjął plik banknotów i podał jej go.

– To dla pani – powiedział łagodnie. – Proszę się nie martwić o pieniądze. Kiedyś moja babcia była w podobnej sytuacji, a ja nie mogłem wtedy jej pomóc. Teraz chcę zrobić to dla pani.

Pani Halina wzięła pieniądze, nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje. Mężczyzna uśmiechnął się i po chwili wsiadł z powrotem do swojego samochodu, jakby to, co właśnie zrobił, było czymś zupełnie naturalnym.

Nowy początek

Samochód odjechał, a pani Halina została na poboczu z plikiem pieniędzy w dłoni. Jeszcze chwilę temu zastanawiała się, jak przeżyje kolejny miesiąc, a teraz miała wystarczająco dużo, by godnie żyć przez wiele lat.

Z niedowierzaniem patrzyła na pieniądze, czując, jak wzruszenie przepełnia jej serce.

To, co miało być zwykłym dniem walki o przetrwanie, stało się początkiem nowego rozdziału w jej życiu.