Amerykański generał stanowczo o potencjalnym ataku Rosji na Polskę. „Zniszczony w kilka godzin”

Obecna sytuacja międzynarodowa jest najpilniejsza od wielu lat, a eksperci coraz częściej porównują ją do realiów zimnej wojny. Z jednej strony znajduje się Rosja, która prowadzi agresywną politykę ekspansji, a z drugiej – Zachód, skupiony wokół NATO i Unii Europejskiej, dążący do powstrzymania działań Kremla. Od momentu inwazji na Ukrainę w 2022 roku napięcie znacznie wzrosło.

Rosyjskie prowokacje wobec państw wspierających Ukrainę stały się codziennością. Przykładem są naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony oraz częste incydenty z udziałem rosyjskich myśliwców nad krajami bałtyckimi. Świat stoi dziś w obliczu realnego zagrożenia wybuchem konfliktu zbrojnego na terenie Europy Środkowej, co wymusza na państwach NATO konieczność zaostrzenia środków obronnych i budowania solidarności.

Stanowcze wypowiedzi generała Bena Hodgesa

Ben Hodges, były dowódca sił lądowych Stanów Zjednoczonych w Europie, przedstawił swoją ocenę potencjalnego ataku Rosji na Polskę w wywiadzie dla rosyjskojęzycznego serwisu „Vot Tak”, który prowadzony jest przez niezależną redakcję Biełsat. Odniósł się jednoznacznie do scenariusza agresji przeciwko państwu członkowskiemu NATO.

Gdyby Rosja zaatakowała Polskę w 2025 roku w taki sposób, w jaki zaatakowała Ukrainę, zostałaby zniszczona przez siły powietrzne NATO i wojska lądowe – powiedział były dowódca wojsk lądowych.

Według Hodgesa, ewentualna agresja Moskwy na Polskę spotkałaby się z błyskawiczną i zdecydowaną odpowiedzią wojsk sojuszniczych. Kluczowe, strategiczne rosyjskie obiekty znalazłyby się pod ogniem w ciągu kilku godzin, co dla Kremla byłoby katastrofalne.

Co z Kaliningradem? Generał nie ma wątpliwości

Jednym z najbardziej ostrych fragmentów rozmowy był temat rosyjskiego Królewca (Kaliningradu) – eksklawy graniczącej bezpośrednio z Polską i Litwą. Hodges twierdzi, że w przypadku ataku, NATO byłoby w stanie zlikwidować ten region w ciągu kilku godzin. Przywołuje również potencjalne uderzenia na rosyjskie bazy wojskowe zlokalizowane na okupowanym Krymie, w Sewastopolu.

Generał podkreśla, że atak na członka NATO wywoła automatyczną, homogeniczną reakcję całego Sojuszu, której Rosja nie będzie mogła powstrzymać. Zwraca uwagę, że obecna sytuacja polityczna i wojskowa różni się znacząco od tej z 2014 roku – podczas aneksji Krymu, na którą Zachód odpowiedział zbyt zachowawczo, dając Moskwie poczucie bezkarności.

Hodges wskazuje także kluczowe powody tej postawy: strach przed użyciem broni nuklearnej przez Rosję oraz ekonomiczne zależności Europy od rosyjskich surowców energetycznych. Dziś jednak, jego zdaniem, równowaga sił oraz stanowisko państw Zachodu uległy istotnej zmianie.

Źródło: „Vot Tak”, „Polsat News”