Wyszło na jaw, gdzie uderzy rosyjski przywódca. TAK blisko Polski jeszcze nie był!

Czy Kreml planuje atak na przesmyk suwalski, znany jako „pięta Achillesowa NATO”? Według Philipa Ingrama, byłego oficera brytyjskiego wywiadu wojskowego, w ostatnich tygodniach obserwujemy „nietypowe ruchy” rosyjskich wojsk w obwodzie królewieckim oraz na terenie Białorusi. Zajęcie około 100-kilometrowego terenu pomiędzy Polską a Litwą skutkowałoby odcięciem państw bałtyckich od reszty sojuszu, co budzi poważne obawy i brzmi niczym koszmar militarny.

Przesmyk suwalski – strategiczne znaczenie i zagrożenia

Znany jako Suwałki Gap, ten wąski korytarz to ważny punkt łączący Polskę z Litwą, równocześnie dzielący Białoruś i rosyjski obwód królewiecki. Jeśli Moskwa zdoła przejąć kontrolę nad tym obszarem, transport lądowy umożliwiający wsparcie dla państw bałtyckich takich jak Litwa, Łotwa i Estonia stanie się praktycznie niemożliwy, pozostanie więc tylko pomoc drogą morską lub powietrzną, co jest logistycznym wyzwaniem o ogromnej skali.

Regionalne napięcia pojawiają się szczególnie podczas dużych manewrów, zwłaszcza tegorocznych ćwiczeń „Zapad-2025”, prowadzonych przez Rosję i Białoruś przy granicy NATO. Eksperci alarmują, że nie jest to tylko rutynowe szkolenie, ale raczej demonstracja siły oraz test łańcuchów dowodzenia.

Echo rok 2022 – „nietypowe ruchy” wojsk

Philip Ingram bez ogródek mówi o rosnącej obecności rosyjskich wojsk w rejonie Kaliningradu i na Białorusi, a także o nagłych, niespodziewanych ćwiczeniach (tzw. snap drills) i reorganizacjach sił przypominających atmosferę sprzed pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. Gdyby Rosjanie przejęli przesmyk suwalski, państwa bałtyckie zostałyby odcięte od pomocy aliantów, co zdaje się być celem tej gry nerwów.

Ważnym elementem tej strategii są też działania hybrydowe – ofensywna propaganda, dezinformacja, zakłócenia systemów GPS oraz sabotaż, które mają tworzyć chaos zanim zostanie wydany oficjalny rozkaz ataku. To scenariusz, który znamy już z przeszłości.

Test sił i kampania dezinformacyjna

Zdaniem eksperta, zanim dojdzie do bezpośrednich działań militarnej agresji, można spodziewać się prób osłabienia państw bałtyckich. Będą to m.in. intensywne kampanie propagandowe ukierunkowane na mniejszości rosyjskojęzyczne, podsycanie napięć społecznych, a także nacisk ekonomiczny na ten region.

Na razie nie ma powodu do paniki, lecz do wzmożonej czujności. Sojusznicze służby mocno monitorują ruchy wojsk oraz wszelkie elementy logistyczne – takie jak transporty paliwa czy nawet banki krwi, które często dają wczesne sygnały nadchodzących operacji. Jednocześnie część instytucji nie dostrzega obecnie bezpośredniego zagrożenia, jednak nikt nie lekceważy sytuacji.

Warto obserwować nadchodzące dni, zwracając szczególną uwagę na ruchy kolejowe i lotnicze w Kaliningradzie, wzmocnione, nieplanowane wcześniej ćwiczenia, a także zmiany w narracjach rosyjskich mediów.

Philip Ingram, były oficer brytyjskiego wywiadu wojskowego, ostrzega: „Przejęcie przesmyku suwalskiego mogłoby odciąć Bałtyk od sojuszników — dokładnie o to chodzi w tej grze nerwów.”