„Ostre cięcia” w rządzie Tuska. Ministerstwa zagrożone dymisją – trzy głośne nazwiska na liście

Po przegranych wyborach prezydenckich premier Donald Tusk w swoim orędziu oraz we wtorkowym, krótkim wystąpieniu przed posiedzeniem rządu nie zdradził wahań ani słabości. Wręcz przeciwnie – otwarcie zapowiedział kontynuowanie dotychczasowej polityki i jest gotów na twardą kohabitację z prezydentem. Mimo to pewne jest, że rekonstrukcji rządu nie uda się uniknąć i może ona nastąpić szybciej, niż wielu zakładało.

Rekonstrukcja w lipcu? Hołownia postuluję przyspieszenie zmian

Informacja o przetasowaniach w rządzie pojawiła się już przed pierwszą turą wyborów. Premier jednak zapowiadał, że planowane zmiany mają być wdrożone w spokojniejszym politycznie okresie. Trudno jednak mówić o spokoju po wyniku wyborów, który dla jego koalicjantów oraz części polityków jest ciosem. Donald Tusk potwierdził przed posiedzeniem rządu, że planuje dokonanie rekonstrukcji w lipcu.

Innym głosem indeksuje jednak lider Polski 2050, Szymon Hołownia, który wzywa do niezwłocznego przeprowadzenia rekonstrukcji, podkreślając na platformie X:

„Rekonstrukcja rządu i odnowa koalicji teraz, a nie w lipcu. Słowo się rzekło – nie ma powodu aby zwlekać” – napisał marszałek Sejmu.

Jutro zaplanowane jest koalicyjne spotkanie, na którym Hołownia zamierza przedstawić liderom szczegółowe oczekiwania dotyczące przyspieszenia zmian w rządzie oraz realizacji pakietu reform.

Rząd rozrósł się w wyniku okoliczności – czas na decyzje o redukcji

Choć nie brakuje głosów, że Polsce – jako jednemu z największych krajów Unii Europejskiej – potrzebny jest stosunkowo niewielki rząd, obecny gabinet Donalda Tuska znacznie się rozrósł. Przykładem jest Marcin Kierwiński, który po powodzi we wrześniu 2024 roku został koordynatorem działań naprawczych. Minęło już prawie rok, a nadal pozostaje w rządzie, co wzbudza pytania o zasadność utrzymywania tego stanowiska. Jednak to nie on jest głównym kandydatem do dymisji.

Według informacji uzyskanych przez RMF FM, trwają rozmowy o odwołaniu trzech ministrów. Te nazwiska od miesięcy pojawiają się w opinii publicznej jako najsłabsze ogniwa obecnego rządu, a nie jedynie reakcja na wynik wyborów.

Trzy ministerialne nazwiska na cenzurowanym. Zaskoczenia brak

Już od początku funkcjonowania rządu Donalda Tuska, po wybuchu tzw. afery wiatrakowej, jako pierwszy kandydat do dymisji wymieniana jest minister klimatu i środowiska, Paulina Hennig-Kloska. Donald Tusk podobno jest skłonny podzielić tę opinię i planuje wymianę szefowej resortu, który odpowiada m.in. za kontrowersyjny program dopłat do wymiany pieców i modernizacji źródeł ciepła.

Drugim ministrem, któremu może grozić odwołanie, jest Adam Bodnar, pełniący funkcję ministra sprawiedliwości. Pomimo dobrej reputacji jako Rzecznik Praw Obywatelskich, wielu krytykuje jego zarządzanie resortem, który znacznie różni się od jego wcześniejszej roli. Zarzuty dotyczą m.in. opieszałości w reformowaniu wymiaru sprawiedliwości oraz sprzeczności z zasadami jawności, które propagował wcześniej.

Z kolei na liście tych, którzy mogą stracić stanowisko, znajduje się również Izabela Leszczyna. Problemy w sektorze ochrony zdrowia są powszechnie znane i choć trudno obarczać ją pełną odpowiedzialnością, to brak znaczących wyników oraz kryzys w publicznej służbie zdrowia wpływają na jej notowania. Wiele uwag kierowanych jest także pod adresem polityki rządu, w tym kontrowersyjnej decyzji o obniżce składki zdrowotnej.

Na razie nie wiadomo, czy Donald Tusk ulegnie presji Szymona Hołowni i przyspieszy zapowiedziane zmiany – nieoficjalnie mówi się, że premier stara się nie dawać oznak słabości i nie chce wyjść na politycznie osaczonego. W związku z tym rekonstrukcja może jednak nastąpić dopiero w lipcu.